29.03.2022 Komentarze 4 minuty czytania 

Spadek inflacji w lutym – to tylko przystanek

Główny Urząd Statystyczny zaraportował spadek inflacji CPI w lutym w relacji miesiąc do miesiąca. To pierwsza taka sytuacja od czerwca 2021 r. Odczyt wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniósł 8,5 proc. rdr w porównaniu do poziomu 9,4 proc. rdr w styczniu. Spadek ten z pozoru może nastrajać optymistycznie i zwiastować początek końca szalonego wzrostu cen w Polsce, który towarzyszy nam od wielu miesięcy.

Niestety wiele wskazuje na to, że to chwilowa „odwilż” i póki co jedynie przystanek na inflacyjnej drodze. Dużą rolę w obniżce cen w lutym odegrały regulacje wprowadzone przez rząd, zawarte w „Tarczy Antyinflacyjnej”. Właśnie od tego miesiąca obniżono VAT na paliwa, żywność, energię, nawozy i inne środki wykorzystywane w produkcji rolniczej. Natomiast w ostatnich tygodniach rzeczywistość zmieniła się diametralnie. Wojna w Ukrainie wymazała pozytywny efekt rozwiązań uchwalonych przez sejm. Od czasów inwazji zaobserwowaliśmy gwałtowny wzrost cen ważnych surowców, w tym ropy, pszenicy i nawozów. To ma oczywiście bezpośrednie przełożenie na koszty życia gospodarstw domowych. Wystarczy wspomnieć, że od miesiąca ceny na stacjach benzynowych utrzymują  się na znacznie wyższych poziomach niż przed wprowadzeniem Tarczy Antyinflacyjnej.

Dopiero w odczycie wskaźnika CPI za marzec poznamy skutki rosyjskiej agresji na wzrost cen w Polsce. Konsensus analityków i ekonomistów zakłada przekroczenie bariery 10 proc. Z kolei projekcje Narodowego Banku Polskiego wskazują na szczyt inflacyjny w okolicach 12 proc. w roku 2022. Inflację w dużej mierze budują także oczekiwania konsumentów, a te są na rekordowo wysokich poziomach, ostatni raz obserwowanych w kwietniu 2020 r. Nie bez wpływu pozostaje napływ ludności ukraińskiej do kraju nad Wisłą, który wywołał mocny wystrzał stawek najmu.  W dużych miastach są one wyższe niż przed pandemią przy aprecjacji rzędu 10-15 proc. w ciągu roku.

Te czynniki, a także wciąż występujące zaburzenia w światowych łańcuchach dostaw sprawiają, że w nachodzących miesiącach ze sporym prawdopodobieństwem będziemy mieć do czynienia z dwucyfrowymi odczytami wskaźnika CPI. Część analityków zakłada, że kulminacja odczytów inflacyjnych wystąpi pomiędzy II i IV kwartałem bieżącego roku. Nie brakuje też jednak opinii, że szczyt przesunie się na rok 2023. Wiele zależy od dalszego przebiegu wydarzeń związanych z konfliktem zbrojnym, czy decyzji dotyczących przedłużenia rządowej tarczy antyinflacyjnej. Za pierwszym scenariuszem na pewno przemawia efekt bazy, ponieważ już w III kwartale 2021 r. inflacja wyraźnie przyspieszyła i GUS z miesiąca na miesiąc prezentował coraz wyższe odczyty.

Z czasem szoki inflacyjne powinny zacząć wygasać. Wzrost cen surowców nie trwa wiecznie, a historycznie często po gwałtownych wzrostach następowały równie gwałtowne spadki. Rynek nie znosi próżni. Producenci zachęceni wyższymi cenami wytwarzają więcej towarów co z kolei prowadzi do równowagi pomiędzy podażą i popytem. Od strony popytowej możemy mieć do czynienia ze spadkiem w związku z ograniczeniem globalnego wzrostu. Samo wysokie tempo inflacji doprowadza przeważnie do spowolnienia gospodarczego i domknięcia luki popytowej. Na świecie mogą wytworzyć się nowe połączenia w łańcuchach dostaw. Spore znaczenie będzie miało ewentualne wygaśnięcie czynnika politycznego w postaci wojny wywołującej zamieszenie wokół „złotówki.  Należy, również wspomnieć o działaniach Rady Polityki Pieniężnej i kolejnych decyzjach odnośnie stóp procentowych. Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych miesiącach będziemy mieli do czynienia z kolejnymi podwyżkami co może hamować inflację w średnim terminie.

Wokół tematu kształtowania się cen w Polsce jest wiele niepewności. Nie mniej jednak, niezależnie od tego kiedy nastąpi najwyższy odczyt CPI, istnieje realna szansa, że jeszcze przez wiele kwartałów będziemy mieć do czynienia z podwyższoną inflacją. Aktualna projekcja NBP zakłada CPI na poziomie powyżej 4 proc. w 2024 r. To wciąż sporo powyżej celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 proc. Zatem osoby posiadające oszczędności muszą mieć plan działania związany z ich odpowiednim zagospodarowaniem i inwestycjami. Jeśli nie zrobią nic, pozostanie pogodzenie się z systematyczną utratą wartości swoich pieniędzy.

Podobne artykuły

BĄDŹ NA BIEŻĄCO

Zapisz się na newsletter